Zapmnieli dopisać, że restauracja znajduje sie ok 100 m od oczyszczalni w Hajdowie. A jak dodac, że od strony wschodniej (przeważnie wieją wiatry z zachodu) to tylko można się spodziewać "dodatkowych walorów zapachowych"
|
|
Potwierdzam.
Bylismy tam ze znajomymi już kilka razy. Obsługa niesamowita, jedzenie wyjątkowe zarówno smakowo jak i wizualnie (polecam szczególnie polędwicę wołową i kaczkę).
Co do lokalizacji - troszkę szkoda, że restauracja nie jest w centrum, bo na pewno byłbym tam częstszym gościem, ale z drugiej strony ciężko znaleźć "Młyn" z takim otoczeniem w centrum:)
Na tarasie również siedzieliśmy - dokuczały troszkę komary, ale nie było czuć żadnych nieprzyjemnych zapachów.
|
|
Cóż za niezwykle dokładny pomiar odległości, widać że masz laser w oku.
A może tam nie byłeś, a odległośc wymierzyłeś na google.maps ?
Czasem zanim się coś napisze, warto sprawdzić. Chociaż pewnie za dużo wymagam, niektórzy siedzą tylko przed kompem i wszytsko wiedzą najlepiej.
Ja tymczasem byłem tam już kilka razy i jakoś nie czułem tak bliskiego Twoim zdaniem sąsiedztwa Hajdowa...
|
|
CÓŻ ZA WSPANIAŁY OPIS, SZKODA TYLKO, ŻE NIESTETY REKLAMOWY...
PRZEROST FORMY NAD TREŚCIĄ.
JEDYNA ATRAKCJA TO POŁOŻENIE ALE KULINARNIE NIC POZA PRZECIĘTNOŚĆ.
|
|
no niestety Marcienie, masz rację jedzenie jest dobre, to prawda, ale tak wychwalać pod niebiosa to już przesada. Poza tym- mąż mój po pierożkach z rybnym nadzieniem miał niestety sensację żołądkowe |
|
DLA WTAJEMNICZONYCH, METODA SOUS VIDE OD PRZESZŁO DWÓCH LAT JEST ZNANA I PRAKTYKOWANA W LUBELSKICH RESTAURACJACH WIĘC NIE WIEM SKĄD U PISZĄCEGO TAKIE ZACHWYTY JAKBY TO BYŁA JAKAŚ NIESPOTYKANA REWELACJA...
CZYŻBY BRAK PROFESJONALIZMU PISZĄCEGO ....
|
|
z tego co wiem, w Lublinie nikt poza młynem nie stosuje metody Sous Vide. Sama byłam W Młynie cztery razy i mam zamiar tam powrócić, z dziećmi mam spokój, bo zajmuje się nimi tzw. niania mania i można w spokoju porozmawiać ze znajomymi. zapachów oczyszczalni nie czułam nigdy.
|
|
JAK PISAŁEM WCZEŚNIEJ SOUS VIDE OD PONAD DWÓCH LAT JEST W LUBLINIE NP. W ETIUDZIE I W KILKU KNAJPACH NA STARYM MIEŚCIE WIĘC ŻADNA TO NOWOŚĆ I POWÓD DO PISANIA PEANÓW ŻE W MŁYNIE TAKIE REWELACJE SERWUJĄ... |
|
Bywam tam często, nagminnie. Smaczne dania i miła obsługa. Potwierdzam, że jest to miejsce, w którym można odpocząć.
|
|
Zgadzam się, że nie czuć żadnych nieprzyjemnych zapachów, a jedzenie przepyszne.
Cóż za niezwykle dokładny pomiar odległości, widać że masz laser w oku.
A może tam nie byłeś, a odległośc wymierzyłeś na google.maps ?
Czasem zanim się coś napisze, warto sprawdzić. Chociaż pewnie za dużo wymagam, niektórzy siedzą tylko przed kompem i wszytsko wiedzą najlepiej.
Ja tymczasem byłem tam już kilka razy i jakoś nie czułem tak bliskiego Twoim zdaniem sąsiedztwa Hajdowa...
|
|
Skoro w Młynie nie ma nic nadzwyczajnego, napisz proszę, gdzie wg Ciebie w Lublinie można zjeść coś "poza przeciętność" |
|
"Można się spodziewać"? Znaczy byłeś i doświadczyłeś czy tylko "się spodziewasz"? Ja byłem wielokrotnie. Super miejsce, wspaniała atmosfera i niespotykana i genialna kuchnia. Polecam. PS. Co do zapachów to owszem roztacza sie zapach ogrodu i kwiatów z łąki nad rzeką, a o Hajnowie dowiedziałem sie z Twojego mało obiektywnego komentarza. |
|
Fajnie czytać. Jestem z moją rodziną częstym gościem tej restauracji. Oczyszczalnie nie czuć, wieczorem "czuć" okoliczne łąki. A nie spaliny. Jeżeli jest coś ponad przeciętnośc, mówię tu o kuchni, o sposobie podawania dań, o całej atmosferze Młyna, pojawiają się takie wpisy? Jaki lubelski kucharz może pochwalić się pobytami w hotelach 5 *, w restauracjach z gwiazdkami Michelin? Czy te negatywne wpisy robi konkurencja chora z zazdrości? Od niedawna dania W Młynie serwowane są w metodzie gotowania w niskich temperaturach. Nie sztuka mieć cyrkulator do gotowania - trzeba jeszcze umieć z niego we właściwy sposób korzystać - i tu szef kuchni popuszcza wodze swojej fantazji i doświadczeniu serwując takie a nie inne dania. Jak komuś nie pasuje niech nie przyjeżdża. My bedziemy dalej tam gośćmi oczekując nowych dań.
|
|
Raz "W Młynie" byłam na komunii; wtedy oczywiście potrawy nie wyglądały tak zachwycająco, jak na codzień w restauracji, ale nie był to też położony kotlet, łycha ziemniaków i surówka na talerzu... Tydzień później postanowiłam pójść ponownie, zapomniawszy o trwających komuniach, więc zastałam napis na drzwiach z karteczką "rezerwacja lokalu". Na początku czerwca, wraz z mężem zostaliśmy zaproszeni przez znajomych. Podanie dań było zniewalające (porównując do podania z komunii). Na talerzu wszystko było dopracowane; niczym dzieło sztuki. Dzieci nie wzięłam ze sobą, a szkoda, bo czekała na nie pani oferująca wiele zabaw dla dzieci w każdym wieku. Oczarowana po zakończeniu obiadu wypiłam przepyszną kawę. Nie czułam żadnej oczyszczalni mimo tych 100 metrów... Czułam skoszoną trawę. A porcje wg. mnie nie były wcale mała, a wystarczające.
|
|
Zgadzam się z autorem! "Młyn" to chyba jedyna w Lublinie restauracja inna niz wszystkie, gdzie można naprawdę dobrze zjeść i być obsłużonym przez prawdziwych kelnerów, a nie "jadłopodawaczy". Poza tym czuć, ze właścicele lubią ludzi, bo serdeczna atmosfera naprawdę urzeka. Jak dla mniej miejsce wyjątkowe!
|
|
Moim zdaniem menu jest ciekawie napisane , forma podawania jest ładna , ale jak dla mnie znacznie przerośnięta ponad jakość dań . Potrawy smakowo są mdłe i jedynie wyglądowo aspirują do dań ekskluzywnych. Podczas niedzielnego obiadu z rodziną niebyło dostępnych wiele pozycji z karty- mało profesjonalne, a obsługa kelnera absolutnie niczym pozytywnym się nie wyrózniała,
|
|
Gusta i guściki, jednemu smakuje drugiemu nie, po resztą o gustach innych nie ładnie jest dyskutować. Wiem na pewno, że restauracja W Młynie jest warta spróbowania, ponieważ już nawet na tym forum przyciąga klientów i ludzi do dyskusji, zauważyliście Państwo ile wpisów jest na jej temat. My Polacy jesteśmy jednak przyzwyczajeni do przypraw nie zawsze zdrowych, nie będę ich wymieniał z oczywistych względów, które zabijają naturalny smak potrawy, nie umiejętnym korzystaniem z ziół lub nadmiernym ich użyciem. Jest mi przykro, że jak zawsze nie potrafimy cieszyć się z sukcesu kogoś drugiego, pokazują się tu nasze narodowe wady i zawiść. Wszystko to wywnioskowałem z wpisów poprzedników, bo kto naprawdę chce czytać o jakieś oczyszczalni, czy kto pierwszy wykorzystuję metodę sous vide. Moim skromnym zdaniem, nie warto naprawdę przejmować się takimi wpisami zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie krytykował i pisał niestworzone rzeczy. Mamy demokrację i wolny kraj, gdyby nie anonimowość internetu nigdy by się one na różne tematy nie wypowiadały i tu mam na myśli całą sferę publiczną. Najważniejsze w tym jest to, że deklarujemy się w dużym procencie, jako katolicy i dobrzy chrześcijanie i gdzie są tu nasze zasady i przykazania. Pozdrawiam.
|
|
Sous vide?? Buahahaha chyba raczej SODUS-NIE-VIDE w celu przyspieszenia gotowania
|
|
Droga Kasiu, jeżeli czegoś zabrakło, nie jest to oznaką braku profesjonalizmu. Sadzę, że wynika to z faktu, że W Młynie podają świeże, a nie mrozone, dania. W wielu "topowych" restauracjach w Polsce i w EU bywa tak często. Odnośnie "mdłe dania" - sól, vegeta itp itd w dużych ilościach są nie zdrowe. A kelner miał przed Tobą czerwony dywan rozłożyć? Ja też byłem w tę niedzielę - było wyśmienicie. Szkoda, że W Młynie do 29.07 urlopuje, ale to też dobrze świadczy o szanowaniu pracowników i dania im możliwości wypoczynku w wakacje. Polecam restaurację W Młynie. SUPER. I cieszę się, że mamy mozliwość delektowania się takimi daniami u nas "na lubeskiej prowincji". |
|
Sądzę ze nigdy tu nie byłeś |
Strona 1 z 2
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|